Każdy z nas, kto spędził już trochę czasu nad klawiaturą, wie, że moment, w którym kod działa, nie zawsze oznacza zakończenie pracy. Kiedy wszystko jest gotowe, dopada mnie myśl: „Ale czy nie da się tego zrobić lepiej?”. I zamiast zamknąć temat, zaczynam grzebać, przerabiać i poprawiać, idąc prosto w stronę przepaści. Kod, który był już prosty i czytelny, nagle przechodzi przez dziesięć iteracji, bo przecież może być szybciej, ładniej, elegancko.
To właśnie nadmierna optymalizacja – zjawisko, które potrafi mnie pochłonąć na dobre. Coś, co miało być małą poprawką, zamienia się w godziny spędzone na dłubaniu w kodzie, przeszukiwaniu Stack Overflow w poszukiwaniu nieosiągalnej perfekcji, czy rozmowach z ChatemGPT (który, wbrew obawom nie jest maszyną do zabijania). W końcu już nawet nie wiem, czy poprawiam kod, czy tylko swoje własne ambicje.
Gdzie leży bezpieczna granica?
My, uczący się programowania, w teorii wszyscy znamy zasady KISS, YAGNI i inne skróty, które mają nam przypominać, żeby nie przekombinowywać. Ale w praktyce… no cóż, czasem tak bardzo zależy nam na perfekcyjnym kodzie, że zapominamy, po co w ogóle zaczęliśmy nad nim pracować. Nagle każda linijka wydaje się niedopracowana, a każda funkcja – niewystarczająco elegancka. A przecież czasem trzeba po prostu przestać analizować każdy szczegół i pójść dalej. Proste? Niby tak, ale wcale niełatwe do wdrożenia.
Dlaczego mniej znaczy więcej?
Często słyszę, że każdy dodatkowy poziom złożoności to potencjalne źródło nowych błędów i nieporozumień. Próbując „upiększyć” implementację, łatwo wpaść w pułapkę tworzenia skomplikowanych struktur, które z czasem są nie do zrozumienia – nawet dla nas samych. Kod działa, ale co z tego, jeśli za kilka miesięcy nie będę miał pojęcia, jak on działa? Przerabiałem to już na własnej skórze, kiedy wróciłem do moje konsolowej gry Warcaby i… nawet ja nie wiedziałem, co autor miał na myśli. Zero komentarzy, żadnego sensu.
Czasem chyba warto odpuścić – użyć prostszego, nawet jeśli nieidealnego rozwiązania. Ostatecznie, programista więcej czyta kodu, niż go pisze, więc przejrzystość jest kluczem do tego, by nie robić sobie problemów w przyszłości.
Czy optymalizacja to perfekcjonizm?
Nie zrozum mnie źle – optymalizacja ma znaczenie, ale nadmierna optymalizacja to zupełnie inna sprawa. Jeśli kod działa wystarczająco szybko i spełnia swoje zadanie, często lepiej po prostu zostawić go w spokoju i zająć się ważniejszymi funkcjami. W przeciwnym razie zamiast iść naprzód, tkwisz w miejscu, przeprawiając w kółko te same fragmenty, bo może uda się jeszcze urwać kilka milisekund.
Dlatego warto zadać sobie pytanie: czy to, co robię, faktycznie coś zmienia? Czy te poprawki realnie wpływają na wydajność, czy tylko wydaje mi się, że tak jest? Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, lepiej przestać grzebać bez końca i skupić się na tym, co faktycznie posuwa projekt do przodu.